niedziela, 6 listopada 2011

Książka Reni Jusis, Magda Targosz: "Poradnik dla zielonych rodziców" - 9.11.2011

Książka Reni Jusis i Magdy Targosz - "Poradnik dla zielonych rodziców"

Jak żywić dziecko, aby wspierać jego naturalną odporność? Czy pieluszki wielorazowe to tylko tetra? Czym się bawić, jeśli nie plastikowymi zabawkami? W jaki sposób ograniczyć ilość detergentów stosowanych w domu? Czy zaufać intuicji w wychowaniu? Na te i wiele innych pytań odpowiadają eko mamy Reni Jusis i Magda Targosz oraz ich rozmówcy - profesor pediatrii, położna, psycholog dziecięca, doradca noszenia w chustach oraz entuzjaści i praktycy ekorodzicielstwa.

„Poradnik dla zielonych rodziców” to setki pomysłów na rodzicielstwo bliskie naturze: przepisy na zdrowe potrawy i domowe kosmetyki, porady jak przygotować się do narodzin dziecka i karmienia piersią, instrukcje masażu niemowląt i bezpiecznego noszenia malucha, a ponadto do wycięcia: plan porodu, wykrój pieluszki, chusty i nosidła.
Książka eko mam jest propozycją nowego spojrzenia na stare problemy. W rozmowach z ekspertami, takimi jak m.in. profesor Janusz Książyk z Centrum Zdrowia Dziecka, położna Monika Staszewska czy psycholożki Agnieszka Stein i Aneta Mazurkiewicz, autorki publikacji rozważają, jak żyć zgodnie z naturą. Jak zmniejszać zachorowalność dziecka wspierając jego naturalną odporność? Czy można zaufać intuicji w wychowaniu? Jak – zwłaszcza przy alergicznym dziecku – zmniejszyć ilość detergentów w domu? – to tylko niektóre pytania, na które „Poradnik dla zielonych rodziców” daje odpowiedź.

Książka zainspirowana cyklem Eko Mama w Dzień Dobry TVN, w którym Reni Jusis wraz z zaproszonymi gośćmi od wielu miesięcy przekonuje widzów, że zielony to dziś najmodniejszy kolor!

czwartek, 20 października 2011

EkoMama -Kolekcja Tula dla Reni Jusis


Z miłości do dzieci i szacunku dla polskiego folkloru powstała kolekcja chust nosidełek Tula dla Ekomama, której pomysłodawczynią jest Reni Jusis - wokalistka i propagatorka ekologicznego rodzicielstwa. W skład kolekcji wchodzą limitowane chusty elastyczne i nosidełka, które zostały uszyte przez polskie mamy z materiałów niezawierających szkodliwych związków chemicznych. 
                        
Ekomama połączyła swoje siły twórcze z marką Tula tworząc kolekcję chust i nosideł pod nazwą Leluja. Współpraca zaowocowała limitowaną serią chust elastycznych, nosidełek ergonomicznych i Mei Tai z folklorystycznym wzorem Lelui - nawiązującym do kurpiowskich wycinanek. Projekt ten jest wyrazem sentymentu Reni do wycinanek ( jednej z jej ulubionych zabaw z dzieciństwa ) oraz idei, która od zawsze przyświecała Uli Tuszewickiej ( Tula ) - t.j. promocji polskości, tradycji i wspierania lokalnej kreatywności ( chusty i nosidła szyte są w Polsce przez polskie mamy). Zamierzeniem dwóch zaprzyjaźnionych ekologicznych mam jest propagowanie rodzicielstwa bliskości oraz stworzenie nowoczesnego designu, zakorzenionego jednocześnie w tradycji. 

czwartek, 24 lutego 2011

Nowość na Polskim Rynku! Chusty TULA z kolorowym panelem.

Zaletą chusty elastycznej jest to, ze można w niej nosić niemowlęta od pierwszego dnia życia. Czym wcześniej tym lepiej. Dziecko przychodzące na świat potrzebuje bliskości matki, jej głosu, zapachu, i bicia serca. Przytulone do matki, czuje się bezpieczne i spokojne. Słyszy jej rytm serca, który przecież towarzyszył mu poprzez 9 miesięcy. Rodzic, nadal mając dwie wolne ręce i poczucie, ze dziecko jest bezpieczne i szczęśliwe, nie poddaje się trudnościom dnia. Idzie na zakupy, na spacer, zajmuje sie starszym dzieckiem, lub porządkuje w domu.

Chusta elastyczna Tula jest najlepszym rozwiązaniem dla początkujących chustorodzicow. Chustę wiąże się na noszącym, a dopiero potem wkłada się do niej dziecko.
Jedno proste wiązanie pozwala na wiele sposobów noszenia dziecka. Chusta elastyczna Tula pozwala na łatwe karmienie piersią.

Chusta Elastyczna TULA różni się od innych chust dostępnych na naszym rynku tym, ze jest wykonana z niezwykle miękkiej, mięsistej i bardzo silnej bawełny zwanej „French Terry”. Jest to materiał o większej gramaturze, idealny do noszenia zarówno niemowląt od pierwszego dnia życia, jak i małych dzieci, do momentu, kiedy jest to nadal wygodne dla dziecka i noszącego.

Chusty Tula wystepuja rowniez w wersji Design. Kolekcja Tula Design, to chusty z kolorowym panelem, ktory nie tylko dodaje chustom uroku, ale takze dodatkowo podtrzymuje ciezar dziecka. Duzy wybor pieknych wzorow pozwala kazdemu noszącemu wybrac cos dla siebie.






















Inne zalety Chust Elastycznych TULA:

• Dzieci noszone uczą się więcej – dzieci nie są nazbyt pobudzone ale spokojne i uważne co jest idealnym stanem do prawidłowego rozwoju układu nerwowego 
• Dzieci noszone w chuście często szybciej usamodzielniają się, są spokojniejsze i bardziej pewne siebie. 
• Chusta jest niezastąpionym wsparciem ułatwiającym dziecku przetrwanie trudnych chwil ząbkowania. 
• Ciepło i wygodna pozycja przynoszą ulgę w czasie KOLEK w pierwszych miesiącach życia 
• Jedno łatwe wiązanie umożliwiające różne sposoby noszenia dziecka 
• Materiał idealnie dopasowuje się do ciała dziecka 
• Chusta nie zawiera substancji toksycznych ani pestycydów 
• Pomaga w tworzeniu bliskiej więzi uczuciowej między rodzicami a dzieckiem 
• W trakcie noszenia chusta sprawia, że ciężar dziecka rozkłada się symetrycznie na plecach i obu ramionach noszącego, podczas gdy ręce pozostają wolne. 
• Chusta jest długa i dzięki temu może być używana przez osoby o różnej budowie ciała 
• Możliwość spacerów bez zabierania wózka, łatwe przemieszczanie się w aglomeracji miejskiej 
• Wolne ręce, możliwość robienia wielu rzeczy jednocześnie będąc blisko dziecka 

Chusta elastyczna Tula wykonana jest z najlepszej jakości polskiej dzianiny z certyfikatem jakości Oeko-Tex Standard 100 w klasie I. 

Wiecej info na www.BabyTuli.pl

  



środa, 26 stycznia 2011

Tuli – faithfull traveller by Anni

I just want to share with you my experience when travelling with Tuli. We live in Finland and travel quite a lot with out son, born in 10/09. This Christmas we diced to visit Berlin in Germany. We decided to manage with Tuli only and not to carry any buggy at all. Our son is frequent traveller and we knew that carrying a buggy with would be much more trouble than fun. 

We basically used Tuli all the time. From the car to the airport, check-in and boarding. From the airport to the bus and to the hotel. We had a lot of luggage so it really helped that our baby was “hanging on” rather than being carried with hands or pushed around. 

We had a lot of walking around Berlin. We went to see the zoo and TV-tower. Berlin is a big city so we travelled a lot with public transport. How I was thanking our Tuli carrier everytime I saw someone having trouble with buggys… That time Berlin was even full with snow so those bold parents who dared to take their children out, had really trouble with pushchairs with such extreme weather conditions. 

My best experience with Tuli that trip was in museum. Our son needed a nap and was very restles. We had hard time keeping him happy with cookies and letting him walk sometimes. Museum was interesting so we did not want to leave too early so I decided to try breastfeeding in Tuli. I was surprised that it really worked! I loosened the straps quite a lot and it did not need much for him to be able to understand what was going on. I did not have any scarf or hood to make it very discreet but there were not so many other visitors so I decided not to bother. After a while he slept and we could continue our tour. We even managed to put all clothes on and continue to restaurant and he just kept sleeping. Close to mother was seemingly a good place to sleep. I usually don’t carry him in front since he starts to be heavy but I did not want to loose this crucial nap so we continued and it was not that bad. (That time I did not breastfeed and could tighten the straps into normal position. Carrying with loose straps would eventually kill my back!)

Anyway, since our son is used to travel, he always had a nap in carrier where ever we walked. If he was tired, he just took a powernap, sometimes longer and sometimes shorter. But important thing was that he was never unhappy or complained about anything during our trip. He was important partner with our trip and he enjoyed to see much. He enjoyed as much as we did. Without Tuli carrier the trip could have been a catastrophic family trip or even worse: we would have not travelled at all!

niedziela, 23 stycznia 2011

Nosimy Zimą!

Nosidło lub chusta to doskonały przepis na zimowe spacery. Zaśnieżone chodniki nie sprzyjają wózkom. Nosidło i dobre (niepoślizgowe) buty dla rodzica i udany spacer gwarantowany.
Więcej zdjęć z Tuli na naszej galerii: http://www.babytuli.pl/pages/galeria 

    Piotr, Magda i Wiktorek

  
    Elena z Victorią.                                        Basia i Michalek

  



    Manuela z  6 miesieczna Milą.

       Mike z 3 letnią Amelką.  
               
 
    Marta Rogalewska


Basi przygoda z noszeniem...

Oto kolejny list przesłany do nas przez mamę noszącą w Tuli. Basia opisuje swoją przygodę z noszeniem:




Nadszedł czas, abym nauczyła się przyznawać do własnych błędów. Jest takie powiedzenie: 
błądzić jest rzeczą ludzką. Osobistego doświadczenia nikt nam nie odbierze, chociaż szkoda że zdobywa się je najczęściej kosztem własnym i swoich bliskich. 

To, co jest popularne, niekoniecznie jest słuszne – przekonałam się całkiem niedawno. Stary, a jednak głupi jest człowiek, ale tylko skrajny idiota (gr. idios – własny, swoisty) ogranicza się tylko do swoich przekonań, nie licząc się ze zdaniem innych. Przeciwnym, mało przyjemnym zjawiskiem jest natomiast tzw. owczy pęd i całkowity brak własnego poglądu. 

Pobieżnie przeglądając najbardziej popularne fora internetowe dla rodziców, spotkałam się z interesującym zjawiskiem uwielbienia wzrastającego wokół modnego ostatnio w niektórych kręgach tzw. chustowania. Być może pierwsze wrażenie osoby, która nie zgłębi tematu i zrazi się reprezentowanym przez niektórych użytkowników forum radykalizmem będzie negatywne. Można więc, parafrazując myśl Ludwika Pasteura, powiedzieć, że mało wiedzy oddala od noszenia, dużo wiedzy sprowadza do niego z powrotem. Ponadto dodatkowym utrudnieniem jest enigmatyczny język osób udzielających się na forum. Można znaleźć nawet zestawione słowniczki, które mają ułatwić osobom nowym na forum zrozumienie tematów. Ja jednak należę do osób, które usiłują składać meble bez instrukcji obsługi i czytać fora bez wewnętrznych słowniczków. Kiedy więc przeczytałam temat wykazujący wyższość chust nad wisiadłem, pomyślałam błędnie oczywiście, że wisiadłem określa się każde nosidło nie będące chustą. A jednak słowniczek trzeba mi było przeczytać w całości. Wiedziałabym wtedy, że są różne typy nosideł – te złe i te dobre, jak w amerykańskim filmie normalnie (good cop / bad cop). Efekt był taki, że napaliłam się jak szczerbaty na suchary na noszenie synka w chuście, a kiedy okazało się, że mi ten sposób jednak nie odpowiada, załamałam się, a na czole miałam wypisane Bo ja Złom Matkom jestem! Uznałam, że chusty są przereklamowane i dziecko nie potrzebuje być noszone. Chciałam w ten sposób uciec do metody Cry-It-Out (wypłakiwania się), ale na szczęście moje instynkty zwyciężyły i intuicyjnie nie pozwalałam dziecku płakać, biorąc je w objęcia. Trudna była moja walka pomiędzy nowymi trendami cywilizacji, a metodami naturalnego opiekowania się dziećmi. Ostatecznie jednak zdecydowałam się, że nie będę tresować swojego dziecka. Nie wierzę, że niemowlę może płakać bez powodu, albo złośliwie (sic!), więc na każde jęknięcie staram się reagować od razu! Argument o przyzwyczajeniu dziecka do noszenia na rączkach odtrąciłam, ponieważ ono i tak przez dziewięć miesięcy było noszone, tulone i kołysane w każdej chwili! Ponadto jakie dziecko, kiedy nauczy się chodzić będzie chciało być uwiązane bez przerwy do maminych rączek?

Nie widzę racjonalnych argumentów przeciwko noszeniu dziecka. Uważam, że skoro podstawowym zmysłem noworodka jest dotyk, nie wolno mu odbierać przyjemności przebywania blisko siebie! Dzieci naprawdę szybko się uczą i jeśli są cały dzień szczęśliwe, wytulone i nic im nie dolega, to wieczorem spokojnie zasną w swoim łóżeczku.

Chciałam w tym miejscu zaznaczyć, że fizjologiczna pozycja, jaką dziecko przyjmuje w chuście / nosidle (kolanka powyżej pupy) pomaga dziecku zdrowo się odgazować i nie będzie go wybudzał ból brzuszka! Pozostawione w bezruchu przez cały dzień w łóżeczku nie ma takiej możliwości.

Trudno byłoby jednak funkcjonować w typowym domu, mając obie ręce zajęte noszeniem dziecka, dlatego chusta wydawała się tutaj konieczna, a jednak ku mojemu przerażeniu nie pasowała mi. I co jeżeli komuś, tak jak mi, z różnych względów (estetycznych, praktycznych, obojętniejakich) chusta nie odpowiada, a słusznie nie chce pozostawiać dziecka w łóżeczku, bujaczku, leżaczku i innych podobnych? Zamiast w uczuciu klęski, porażki, przegranej chodzić sfrustrowanym jak ja, Bo ja Złom Matkom jestem! i nie czytać słowniczków (bo po co? Kto czyta regulaminy zanim kliknie OK?) warto sięgnąć po dobre nosidło nie będące wisiadłem, czyli miękkie, ergonomiczne.

Na całe szczęście, znalazło się kilka dobrych osób, które grzecznie, bądź nie, mniej lub bardziej spokojnie wyjaśniły mi, że wisiadło to nie nosidło, i powróciłam z podkulonym ogonem do wspomnianego wcześniej forum (tym razem z uwzględnieniem słowniczka). Stajemy tu pomiędzy kobietami z buszu z dzikimi dziećmi w kolorowych szmatkach, a kolejnym super wymysłem cywilizacji, czyli sztywnym nosidłem (wisiadłem) absolutnie nie ergonomicznym, gdzie niemowlę dynda sobie nóżkami mało radośnie, z całym ciężarem ciała opartym w punkcie krocza (jak do tego dojdzie zamoczona pieluszka, to dziękuję...), ale przecież to takie popularne, wygodne i niewymagające rozwiązanie. Chociażby przeglądając oferty sklepów internetowych jesteśmy zasypywani właśnie różnymi modelami wisiadeł, przy których giną pojawiające się sporadycznie odpowiednie nosidła. Nie bez powodu także są one jednym z tańszych rozwiązań i chociaż nie zawsze cena jest adekwatna do jakości, tutaj jednak w większości przypadków warto poświęcić czas na dłuższe poszukiwania i zainwestować w zdrowie i bezpieczeństwo.

Nosidła ergonomiczne, miękkie mają cechy zarówno dzikiej chusty, jak i praktycznego super ucywilizowanego wisiadła, ale z zachowaniem wszystkich warunków bezpieczeństwa. Pozycja przodem do świata jest nie do przyjęcia ze względu na niekorzystne ułożenie kręgosłupa (dziecka). Dziecko, zarówno w chuście jak i nosidle, przylega ciasno i bezpośrednio do ciała rodzica (brzucha, biodra lub pleców), co pozwala nam odczuwać każdy jego ruch i napięcie mięśni, a to z kolei ułatwia rozpoznanie, kiedy odczuwa ono jakiś dyskomfort lub niepokój. Bardzo ważne jest także zapewnienie bezpiecznej pozycji w przypadku, kiedy dziecko zasypia. Podstawą wydaje się wspomniane już wcześniej ułożenie nóżek w pozycji żabki , które obejmują rodzica, co pozwala uniknąć uszkodzeń stawów biodrowych a wręcz koreguje istniejące wady bioderek. Jest to wygodne zwłaszcza podczas chodzenia po schodach, siadania lub kucania. Wiszące swobodnie w wisiadle nóżki krępują ruchy nóg osoby noszącej, a przy próbie siadania, kucania i chodzenia po schodach uciskają nóżki dziecka. Jeżeli ktoś wybiera wisiadło zamiast chusty, kierując się wygodą jego zakładania, powinien zrezygnować z tego nieświadomie błędnego wyboru, ponieważ osobiście zapewniam, że nosidła miękkie ergonomiczne są o wiele łatwiejsze w obsłudze! Zakłada się je szybciej (mają mniej klamerek, które trzeba zapiąć), są wygodniejsze zarówno dla dziecka, jak i dla noszącego, a ponadto w większości mają dodatkowe zabezpieczenia przed rozpięciem, czego o zgrozo w wisiadle nie widziałam. Ich miękka konstrukcja idealnie naśladuje chustę, co daje bezpieczne podparcie dla całego kręgosłupa dziecka, a pozycja dziecka przylegającego do naszego ciała, analogiczna do tej w chuście, pozwala na takie ułożenie środka ciężkości, że ciężar dziecka jest praktycznie nie odczuwalny dla naszych ramion, pleców i bioder.

Dziecko noszone w chuście lub nosidle jest naturalnie i łagodnie stymulowane poprzez obserwowanie codziennych czynności wykonywanych przez rodzica. Notorycznie pozostawiane samo sobie w łóżeczku lub nawet przy zabawce interaktywnej szybko ulega znudzeniu, a więź miedzy nim, a rodzicem zanika. Można się wtedy spotkać z sytuacją, że nadmiernie pobudzone głośną zabawką dziecko staje się przemęczone, co w ostateczności sygnalizuje płaczem lub krzykiem. Powracający do niego rodzic jest pozbawiony możliwości dostrzeżenia wcześniejszych symptomów zmęczenia lub znudzenia i uniknięcia płaczu, który znowu uniemożliwia wyciszenie się i spokojne zaśnięcie. Oczywiście wspólna zabawa z dzieckiem z wykorzystaniem różnych zabawek jest jak najbardziej wskazana! Uważny rodzic szybko zauważy pierwsze znużenie i zakończy zabawę w porę. Dziecko będące blisko rodzica, w każdej chwili samo może wtulić się w jego ramiona odwracając się od dodatkowych bodźców. Rodzic noszący swoje dziecko także będzie mógł łatwiej wyczuć, kiedy dziecko staje się senne, kiedy głodne itp. W ten sposób jeszcze przed napadem płaczu, może odpowiednio zareagować i wyjść na przeciw potrzebom dziecka. Dziecko będące z dala od rodzica płacze nie tylko dlatego, że coś je boli lub jest głodne. Może po prostu czuć się samotne lub brakuje mu poczucia bezpieczeństwa, a my powinniśmy to uszanować i temu zaradzić. W momencie porodu gwałtownie traci cały swój świat i potrzebuje czasu, aby zaadoptować się do nowych warunków. Każdy z nas zresztą po zmianie chociażby miejsca zamieszkania, pracy lub szkoły potrzebuje czasu na aklimatyzację, tym bardziej więc powinniśmy zrozumieć niemowlęta! To cywilizacja i pogoń za wygodą kusi nas, aby odkładać dziecko do łóżeczka lub przeróżnych bujaczków, żeby się wypłakało, żeby nie szantażowało, żeby się nie przyzwyczajało, żeby tylko nie zajmowało czasu rodzicowi, który ma przecież swoje doskonale ułożone i zaplanowane życie. Oczywiście nie chcę tu uogólniać i krytykować leżaczków bujaczków i innych hamaczków, ale uprzejmie uwrażliwiam Drogich Rodziców, aby potrafili zaufawszy swojej intuicji i instynktom zachować złoty środek i korzystali z tych pomocy z sercem.

Taki złoty środek daje chusta / nosidło, ponieważ dziecko może wciąż pozostawać blisko, a rodzic może ze spokojem wykonywać większość domowych obowiązków, zapewniając dziecku wspaniałe atrakcje! O ile ciekawszy jest świat oglądany w ramionach mamy, kiedy chodząc łagodnie się kołysze. Jest tyle wrażeń, a ponadto stymulują się mięśnie i zmysł równowagi. Ten naprawdę niepozorny sposób stosowany od wieków w krajach Trzeciego Świata, jest o wiele lepszy niż pozostawienie maleństwa samego sobie w nudnej pozycji leżącej pod martwo wiszącymi tuż nad nosem, albo poza zasięgiem rączki grzechotkami. „Weź mnie, weź mnie na ręce. Mi nie potrzeba nic więcej” śpiewają dzieci w Arce Noego. I nie, żebym wybitnie lubiła ten zespół, ale słowa te są kwintesencją myśli, jaką chciałam tu ująć.

Autor - Basia D.

piątek, 20 sierpnia 2010

Facebookowy Konkurs - Wygraj Nosidło TULI :)

Dokladnie miesiac temu oglosilismy Konkurs na Facebooku. Sposrod wszystkich naszych facebookowych fanow, 20 sierpnia wylosujemy kogos, kto otrzyma od nas Nosidelko Ergonomiczne TULI


Nosidelka Tuli sa nowoscia na rynku, ale zdobyly juz serca wielu rodzicow i noszonych maluszkow. 

Co odroznia Tuli od innych nosidelek dostepnych na naszym rynku? Zapytalismy 20 rodzicow i otrzymalismy nastepujace odpowiedzi:
- Wygoda w noszeniu. Noszac z przodu czy z tylu, nie czuje sie ciezaru dziecka
- Piekne wzory
- Proste w uzyciu
- Miekkie i lekkie
- Nasze wlasne - projektowane i szyte w Polsce


Dziekujemy raz jeszcze wszystkim naszym Facebookowym fanom! Nosidelko Ergonomiczne TULI w Facebookowym konkursie wygrala:
Anna Koenigshaus
Pani Aniu - prosimy o kontakt. Wzor nosidelka prosze wybrac na naszej stronie http://www.babytuli.pl/collections/nosideka-ergonomiczne 
GRATULUJEMY! :) :)